Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Dundee przyjedzie do Polski na piknik

Paweł Kucharski
Dni i godziny do rozpoczęcia pierwszej od 24 lat rywalizacji piłkarzy Śląska w europejskich pucharach odliczamy praktycznie od ostatniego gwizdka sędziego w kończącym ligowy sezon meczu z Arką Gdynia, ale nie tylko my z niecierpliwością wyczekujmy na zbliżający się wielkimi krokami dwumecz polsko-szkocki. Dużo miejsca poświęcają im również media na Wyspach Brytyjskich. Ot, choćby na portalu BBC znajdujemy wspomnienia Eamonna Bannona, który 31 lat temu był jednym z najlepszych zawodników "Mandarynek".

- Polska była wtedy biednym, ale to bardzo biednym krajem. To było wręcz depresyjne. Wszędzie obecne było wojsko, a publiczność na stadionie ubrana była w okopowe płaszcze. W wolnym czasie nie było co robić i nie było gdzie pójść. Zdałem sobie sprawę z tego, jak wielkim jestem szczęściarzem, że żyję w bogatszej części Europy - czytamy.

Czytaj także: Mirosław Wolszczak: Największą frajdę sprawiają zwycięstwa przez ippon

Dziś wyobrażenia Polski w głowach Szkotów wstydzić się nie musimy, a ich podróż do Wrocławia na pewno nie będzie tak traumatycznym przeżyciem, jak to się ma w przypadku Bannona.

- Nasz dziennikarz na pewno wybierze się na mecz do Polski - zapewnia nas Eric Nicolson z lokalnego dziennika "The Courier" w Dundee, by po chwili wystawić piękną laurkę Śląskowi. - My tutaj, w Szkocji, uważamy, że w losowaniu trafiliśmy najgorzej jak tylko mogliśmy. Polskie drużyny wypadają bardzo dobrze na tle standardów europejskich - zauważa nasz kolega po fachu. Jakie to polskie kluby miał na myśli, nie dopytywaliśmy.

Nie tylko Nicolson wypowiada się w ciepłych słowach o Śląsku. Przed lekceważniem wrocławian przestrzega również szkoleniowiec "Mandarynek" Peter Houston.

- Poziom piłki nożnej w Polsce cały czas się podnosi, a mecze ze Śląskiem będą dla nas wielkim testem. Będzie bardzo ciężko, ale mamy doświadczenie w pucharowej rywalizacji sprzed roku - zauważa szkoleniowiec na łamach dziennika "Daily Record". Swoje trzy grosze przed czekającymi nas meczami dorzucił również Łukasz Załuska, były bramkarz Dundee United, a obecnie Celticu Glasgow. 29-letni piłkarz, poproszony o wytypowanie najlepszych graczy Śląska, wskazał Sebastiana Milę (porównał go do byłego gwiazdora Celticu, Japończyka Shunsuke Nakamury), Mariana Kelemena ("przypomina mi Grzegorza Szamotulskiego - czytamy w "Daily Record") oraz Przemysława Kaźmierczaka i... Ljubisę Vukelję. Niestety Załuska zapomniał, że "Kaz" przeciwko Dundee Utd nie zagra z powodu kontuzji, a Vukelja nie jest już graczem Śląska.

W obliczu rywalizacji ze Śląskiem szkoccy dziennikarze wracają pamięcią do ubiegłorocznego, wyjazdowego meczu Dundee United z AEK Ateny, który pozbawił "Mandarynki" szans na grę w fazie grupowej LE. Z powodu złego stanu murawy na stadionie AEK, spotkanie musiało się odbyć na obiekcie lokalnego rywala - Panioniosu. To wywołało furię wśród fanów tegoż klubu, którzy zniszczyli swój własny obiekt, by nie dopuścić do rozegrania meczu. Ostatecznie spotkanie odbyło się na stadionie Olympiakosu w obecności 500 fanów Dundee United i podobnej liczby funkcjonariuszy policji.

- Nasza wizyta w Polsce to będzie piknik w porównaniu z koszmarem, jaki przeżyliśmy rok temu w Atenach. Polscy kibice znani są ze swojej pasji, ale wątpię, byśmy doświadczyli tam czegoś podobnego, co w Grecji - mówi w "Daily Record" pomocnik United Barry Douglas.

Tymczasem "Mandarynki" przystąpią do meczów ze Śląskiem bez dwóch czołowych zawodników. - Craiga Conwaya już straciliśmy, bowiem podpisał kontrakt z Cardiff City. Wszystko wskazuje też na to, że i David Goodwillie (najlepszy młody zawodnik ligi szkockiej ostatniego sezonu - dop. red.) odejdzie do innego klubu - informuje nas Nicolson z "The Courier". Zainteresowani pozyskaniem Goodwilliego są m.in. działacze Rangersów.

Śląsk w otwartym
Dokładnie dwa tygodnie pozostały do rozpoczęcia dwumeczowej rywalizacji w II rundzie eliminacji Ligi Europejskiej pomiędzy Śląskiem Wrocław a Dundee United.

Przypomnijmy, że pierwsze spotkanie obu drużyn rozegrane zostanie 14 lipca na stadionie przy ulicy Oporowskiej, a bezpośrednią relację przeprowadzi telewizja Polsat.

Początek meczu zaplanowano na godz. 16.45, co wywołało wiele komentarzy ze strony kibiców. Komentarzy niekoniecznie przychylnych klubowi. Dlaczego pojedynek we Wrocławiu rozpocznie się tak wcześnie? - Absolutnie nie ma tu mowy o jakichkolwiek naciskach ze strony Polsatu. Musieliśmy się dostosować do warunków, jakie panują na rynku, żeby mecz Śląska był pokazywany w otwartym kanale.

Stąd początek spotkania o godz. 16.45. Inne polskie kluby w ostatnim czasie w ogóle nie miały możliwości, by dotrzeć do tak gigantycznej liczby odbiorców - tłumaczy prezes klubu Piotr Waśniewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto