Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubin: Prokuratura sprawdza, czy magistrat kłamał

Agata Grzelińska
Prezydent Lubina Robert Raczyński nie obawia się śledztwa
Prezydent Lubina Robert Raczyński nie obawia się śledztwa fot. piotr krzyżanowski
Prokuratura Okręgowa w Legnicy prowadzi śledztwo w sprawie dwukrotnego poświadczenia nieprawdy przez urzędników z lubińskiego magistratu w celu wyłudzenia z Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Dolnośląskiego dotacji w kwocie ponad pięciu milionów złotych.

- Są to pisemne oświadczenia o zapewnieniu środków finansowych niezbędnych do prawidłowej realizacji projektu inwestycyjnego o nazwie "Rewitalizacja parku Wrocławskiego" - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Podpisali je: prezydent miasta, skarbnik i naczelnik wydziału infrastruktury.

Projekt rewitalizacji parku jest imponujący. Oprócz ogrodzenia, fontann, kilku rewelacyjnych placów zabaw, ukwieconych zakątków z ławeczkami, przewiduje też ogromne figury dinozaurów (największy ma mierzyć 27 m). Cała inwestycja miała kosztować 17 mln zł.

Urzędnicy z Lubina, składając wniosek do urzędu marszałkowskiego, zapewnili, że mają wkład własny. Powołali się na uchwały rady miejskiej, które miały to gwarantować. I może urzędnicy z Wrocławia daliby wiarę dokumentom, gdyby nie uświadomił ich radny Krzysztof Olszowiak z PO. Powiadomił marszałka, że owszem, rada miejska zgodziła się, by prezydent zaciągnął kredyt na Lokalny Program Rewitalizacji Miasta Lubina, w ramach którego miała być wykonana odnowa parku, tyle że akurat rewitalizację parku Wrocławskiego radni wykreślili z tego dokumentu. Tym samym miasto nie miało zapewnionego wkładu własnego. Olszowiak dodał, że pieniądze, które zapisano w budżecie rzekomo na inwestycję, faktycznie były przeznaczone na bieżące utrzymanie parków i podwórek międzyblokowych.
Prezydent Robert Raczyński traktuje sprawę w kategoriach żartu. Nie boi się o wynik śledztwa. - To byłby absurd, gdybyśmy my, prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, byli oskarżani o to, że chcemy pozyskać pieniądze dla mieszkańców - mówi Robert Raczyński. - To jakieś żarty.

Tadeusz Kielan, dziś starosta lubiński, a w ubiegłej kadencji naczelnik wydziału infrastruktury, mówi, że nie zajmował się projektem, choć jego pieczątki figurują na kopiach dokumentów. Alicja Michułka, skarbnik miasta, twierdzi, że wszystko zależy od interpretacji.

- Uważam, że wtedy, gdy podpisywaliśmy dokumenty, pieniądze były zaplanowane w budżecie, konkretnie w planie gminnego funduszu ochrony środo- wiska - mówi Alicja Michułka. Pani skarbnik dodaje, że dla niej to sprawa polityczna.

Zobacz też: Ceny cukru i paliwa szybują w górę

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto